piątek, 30 grudnia 2016

Gorąca czekolada a'la Hercule Poirot - Le chocolat chaud d'Hercule Poirot

" Herkules Poirot siedział przy śniadaniu nad parującą filiżanką czekolady. Zawsze przepadał za słodyczami. Czekoladzie towarzyszył rogalik maślany, bardzo przy tym napoju stosowny. Poirot z uznaniem kiwnął głową (...)

- Proszę się nie krępować, przyjść do mnie i o wszystkim opowiedzieć. Kiedy pan przyjdzie? Dziś po południu, dobrze? Na herbatkę?

- Nie pijam herbaty po południu.

- Może być kawa.

- Kawy też nie pijam o tej porze.

- Już wiem! Czekolada z bitą śmietanką! Dobrze? Albo ziółka?"

"Trzecia lokatorka", Agatha Christie, tłum. Tadeusz Jan Dehnel, Wyd. Dolnośląskie

 

 

" Była burzliwa noc. Na dworze wył złowieszczo wiatr, a o szyby biły strugi deszczu. Poirot i ja siedzieliśmy przy kominku z nogami wyciągniętymi w kierunku wesoło trzaskającego ognia. Na stoliku między nami stał mój gorący poncz, a koło przyjaciela - filiżanka gęstej, gorącej czekolady, której nie wypiłbym za skarby świata. Poirot małymi łyczkami popijał z różowej porcelanowej filiżanki gęsty brunatny płyn i wzdychał z zadowoleniem.

- Quelle belle vie! - mruknął"

"Bombonierka" z: "Wczesne sprawy Poirota", Agatha Christie, tłum. Anna Rojkowska, Andrzej Milcarz, Wyd. Dolnośląskie

 

 

" Poirot właśnie skończył poprawiać filiżanki i spodeczki, które nasza gospodyni miała zwyczaj raczej rzucać niż ustawiać na stole. Chuchał też intensywnie na metalowy dzbanek do herbaty, który następnie wypolerował jedwabną chusteczką. Woda w czajniku akurat się gotowała, a w małym emaliowanym rondlu obok była przygotowana gęsta, słodka czekolada, która bardziej odpowiadała podniebieniu Poirota niż to, co zwykł określać "wasza angielska trucizna". "

"Zniknięcie Pana Davenheima" z: "Poirot prowadzi śledztwo", Agatha Christie, tłum. Brygida Kaliszewicz, Wyd. Dolnośląskie 

 

" Poirot powitał mnie serdecznie, na małym stoliku postawił butelkę irlandzkiej whisky (której nienawidzę), obok syfon z wodą sodową i szklankę. Sam zajął się przygotowywaniem dla siebie filiżanki gorącej czekolady. Jak się później dowiedziałem, był to jego ulubiony napój."

"Zabójstwo Rogera Ackroyda", Agatha Christie, tłum. Jan Zakrzewski, Wyd. Prószyński i S-ka

 

 Podczas gdy lubiane przez Detektywa ziołowe herbatki leczyły ciało i duszę (mój przepis na tisanes można znaleźć tutaj) to gorąca czekolada pozostawała jego największą, nie raz rozjaśniającą mroki angielskiej pogody miłością. 

Poirot pijał ją do śniadania, w porze lunchu czy zamiast znienawidzonej herbaty do tradycyjnego podwieczorku. 

W czasach wynajmowanych wspólnie z Hastingsem pokoi, Hercule sam zajmował się jej przyrządzaniem (we wspomnianym powyżej emaliowanym rondlu), później gdy Detektyw zamieszkuje luksusowe Whitehaven Mansions, gorąca czekolada jest już dostępna na  każde skinienie, o co dba doskonały służący George.

 

zdjęcie ze strony https://poirotblog.wordpress.com

 Oczywiście poczciwy, wychowany na herbacie i whisky Hastings ma do gorącej czekolady podobny stosunek jak do tisanes - uważa ją za podejrzane ohydztwo i nigdzie nie znajdziemy wzmianki czy kiedykolwiek dał się skusić na jedno lub drugie (podobne nastawienie ma większość jego rodaków - w opowiadaniu Kornwalijska tajemnica Hastings zamawia przyjacielowi czekoladę w wiejskim hotelu i jak sam przyznaje "ta ostatnia pozycja wzbudziła konsternację i zacząłem wątpić czy kiedykolwiek dostanę ten napój"¹). 

Ekstrawagancję  Poirota w tym względzie Autorka wyjaśnia jego belgijskim pochodzeniem i rzeczywiście podczas przyrządzania gorącej czekolady a'la Hercule Poirot najważniejsza będzie tabliczka czekolady jak najlepszej jakości - nie musi być koniecznie belgijska, ale ważne by zawierała powyżej 70% kakao. 


Gorąca czekolada a'la Hercule Poirot
porcja dla dwojga

Składniki:
2 szklanki mleka (im tłustsze tym lepsze)
1/4 szklanki gorącej wody
1/4 szklanki dobrego kakao
3-4 łyżki brązowego cukru (można dodać więcej w zależności od preferencji)
tabliczka gorzkiej czekolady (100g) o zawartości kakao min. 70 % 

dodatki: likier Grand Marnier, creme de menthe, bita śmietana, cynamon

 Zagotować mleko z cukrem. Dodać wodę i kakao, dobrze wymieszać dalej trzymając na niewielkim ogniu (do mieszania najlepiej sprawdzi się ubijaczka do białek lub "miotełka" do herbaty matcha). Dodać połamaną na kawałki czekoladę i mieszać delikatnie do jej rozpuszczenia. Zdjąć z ognia i natychmiast podawać.

Hercule jak wiadomo najbardziej cenił sobie gorącą czekoladę z dodatkiem czapy bitej śmietany, ale tak naprawdę możliwości są nieograniczone - można dodać francuskiej nuty likierem Grand Marnier lub Cointreau, można, jeśli ktoś lubi połączenie czekolady z miętą, dodać pijany przez Detektywa creme de menthe, można wlać amaretto i ozdobić płatkami migdałowymi, sypnąć korzennych przypraw - cynamonu, kardamonu, imbiru lub odrobinę chilli albo w wersji amerykańskiej ozdobić górą słodkich pianek. Czekolada a'la Poirot w każdej wersji będzie pyszna i co najważniejsze tej mroźnej zimy - doskonale rozgrzewająca. - C'est parfait! - jak powiedziałby Hercule.  

¹ "Kornwalijska tajemnica" z "Wczesne sprawy Poirota", Agatha Christie, tłum. Anna Rojkowska, Andrzej Milcarz, Wyd. Dolnośląskie

piątek, 23 grudnia 2016

Wielka piątka: Boże Narodzenie u Agathy Christie

Święta zdaniem Poirota to nie tyle najweselszy czas w roku, ile okres w którym przedawnione rodzinne konflikty i niesnaski powracają ze zdwojoną mocą. Stąd już tylko krok do morderstwa... Sprawdźmy czy Boże Narodzenie u Agathy Christie zawsze jest równe rozlewowi krwi oraz jak spędzają święta Poirot i Panna Marple.



 1. Morderstwo w Boże Narodzenie (Hercule Poirot's Christmas) 1938 r.

" - Czy według pana czas Bożego Narodzenia nie sprzyja popełnianiu zbrodni?
- To właśnie miałem na myśli - potwierdził Johnson.
- Dlaczego nie sprzyja?
- Dlaczego? - Johnson chyba stracił trochę pewności . - No właśnie powiedziałem: to czas dobrej woli, dobrych życzeń, pojednania i tak dalej! Czas Świętowania!
- Och, Brytyjczycy, tacy sentymentalni! - zamruczał Poirot"
tłum. Andrzej Milcarz, wyd. Hachette

Biedny Poirot! Jego święta niestety nie oznaczają multum pysznego jedzenia i siedzenia przed baaardzo ciepłym kaloryferem (który jak wiadomo, Detektyw przedkłada nad malownicze kominki).
Zostaje zaproszony do Pułkownika Johnsona, szefa policji w Middleshire i oczywiście jeszcze zanim podadzą bożenarodzeniowy obiad - w okolicy dochodzi do krwawej zbrodni.
Morderstwo w Boże Narodzenie to zdecydowanie jeden z bardziej ponurych kryminałów autorki, nie zaskakuje więc zupełny brak świątecznej atmosfery. Mamy za to ciężki rodzinny dramat, grzesznego patriarchę rodu (zdecydowanie wartego dopisania do listy najbardziej niesympatycznych postaci u Christie) i ścinające z nóg rozwiązanie.

2. Tajemnica gwiazdkowego puddingu (The Adventure of the Christmas Pudding) 1960 r. 
  
" Niespodziewanie dwa ramiona oplotły jego szyję.
- Gdyby tylko zechciał Pan stanąć pod jemiołą - powiedziała Bridget.
Herkules Poirot ucieszył się. Ucieszył się bardzo. Powiedział sobie, że to było bardzo dobre Boże Narodzenie."
 tłum. Krystyna Bockenheim, wyd. Hachette

Gwiazdkowej atmosfery nie brakuje za to w  nowelce Tajemnica gwiazdkowego puddingu. Poirot znów na świątecznym wyjeździe - ważna misja związana z pewnym rubinem kieruje go do wspaniałej rezydencji Kings Lacey. Czarująca gospodyni, rozbrykana  i lubiąca dowcipy młodzież, mnóstwo znakomitego jedzenia (zupa z ostryg, indyk, pudding, babeczki, ciasto), śnieg, okazja do swatów i (co najważniejsze!) centralne ogrzewanie - wszystko to składa się na wcale niezłe Boże Narodzenie dla Małego Belga. 
Intrygą, autorka nieco puszcza oko do Błękitnego Karbunkułu - świątecznego opowiadania  Arthura Conan Doyle'a z Sherlockiem Holmesem, jest też wątek autobiograficzny - Kings Lacey i obchodzone tam święta były inspirowane wspaniałym Bożym Narodzeniem jakie młoda Agatha Christie obchodziła w rezydencji rodziny swojego szwagra Abney Hall (temu miejscu książka jest też dedykowana). Krótsza wersja opowiadania z lat 20 Bożenarodzeniowa przygoda jest opublikowana w zbiorze Dopóki starczy światła.

3. 4.50 z Paddington (4.50 from Paddington) 1957 r. 

" Panna Marple rozpoczęła realizację planu swojej kampanii metodycznie, biorąc poprawkę na okres świąt, który był czynnikiem zdecydowanie opóźniającym (...) Na szczęście była zaproszona, jak w latach ubiegłych, na świąteczny obiad na plebanię, a tam mogła zwrócić się w sprawie map do młodego Leonarda, który przyjechał do domu na święta"
tłum. Tomasz Cioska, wyd. Dolnośląskie

Uwielbiam  4.50 z Paddington - postać Lucy Eyelesbarrow, niesamowicie intrygujący wstęp i wspaniałe zwodzenie czytelnika. Szczerze jednak wyznaję, że Boże Narodzenie jakkolwiek wspominane, nie zajmuje w książce szczególnie dużo miejsca, a o świątecznym obiedzie Panny Marple na plebani brak szczegółów. Skąd więc moje rażące oszustwo? 
W gwiazdkową atmosferę obfituje bowiem telewizyjna adaptacja z 2004 roku  z Geraldine McEwan, Amandą Holden i Johnem Hannah. W fabule nie zmieniono wiele, a dodanie świątecznego wątku i obsadzenie uroczego Hannah jako detektywa-krewnego Panny M tylko podniosło jej atrakcyjność.  Moją ulubioną Panną Marple jest Joan Hickinson, ale czarujący uśmiech Geraldine McEwan i perfekcyjna stylizacja serii na lata 50-te, sprawia, że lubię też oglądać adaptacje z lat 2004-2008. Naprawdę warto obejrzeć w święta!

John Hannah, Geraldine McEwan i Amanda Holden w 4.50 z Paddington
 4. Tragedia w Boże Narodzenie z: Trzynaście zagadek (The Thirteen Problems) 1932 r.

" Niedługo przed śmiercią Pani Sanders wszyscy z nas czuli, że nieszczęście wisi w powietrzu. To było nienamacalne, a jednak ciążyło jak ołów. Zapowiedź tragedii. Zaczęło się od George'a, chłopca hotelowego (...) Dostał zapalenia oskrzeli, potem wywiązało się zapalenie płuc i po czterech dniach już nie żył. Straszne! To był cios dla wszystkich. I to na cztery dni przed Bożym Narodzeniem."
tłum. Maria Weiss, wyd. Świat Książki

W tym mrocznym opowiadaniu narratorką jest sama Panna Marple. Spędza święta w uzdrowisku Keston Spa i po poznaniu pewnego małżeństwa, bez najmniejszych wątpliwości stwierdza, że mąż chce zabić żonę...Jak można się domyślić nie są to najweselsze i najbardziej podnoszące na duchu święta Panny Marple, ale sprawiedliwość jak zawsze triumfuje.
Trzynaście zagadek to fantastyczny zbiór opowiadań  w którym najpierw na herbatce u Panny Marple, a potem na kolacji u państwa Bantry zebrani goście opowiadają po kolei niewyjaśnione sprawy kryminalne. Opowiadania są wspaniale skonstruowane i napisane ze swadą i oczywiście nie ma żadnych wątpliwości, kto z zebranego towarzystwa rozwiąże wszystkie te zagadki. 

5. Córka pastora z: Śledztwo na cztery ręce (Partners in Crime) 1929r.

 " - Oho, bije dwunasta. Szczęśliwego Bożego Narodzenia Tuppence.
- Szczęśliwego Bożego Narodzenia Tommy (...)
- Kochana Tuppence.
- Kochany Tommy. Robimy się okropnie sentymentalni.
 - Boże Narodzenie jest tylko raz w roku - powiedział sentencjonalnie Tommy. - Tak mówiły nasze prababki i podejrzewam, że jest w tym wiele prawdy."
tłum. Alina Pożarowszczyk, wyd. Świat Książki

 Para samozwańczych Błyskotliwych Detektywów Blunta i przy okazji małżeństwo, Tommy i Tuppence Beresford spędzają Boże Narodzenie w najbardziej ekscytujący sposób - szukając ukrytego skarbu. Dodatkowo w sielankowej scenerii angielskiej prowincji i w typowej starej gospodzie Pod Koroną i Kotwicą. Jak we wszystkich opowiadaniach ze zbioru Śledztwo na cztery ręce dużo tu śmiechu ( i parodiowania rozmaitych postaci literatury kryminalnej), ale można też się wzruszyć. Bo ta dwójka to para dobrana jak mało która.

Wesołych Świąt! 

sobota, 17 grudnia 2016

Belgijski świat Hercule'a - Spa i Hercule Stout

"Nazajutrz znów ruszyliśmy w drogę. Okolica zrobiła się górzysta. Zrozumiałem, że kierujemy się na Ardeny i wówczas przypomniałem sobie, że Poirot mówił o bracie w Spa. Nie dojechaliśmy do Spa. Nieco wcześniej skręciliśmy z głównej drogi między zalesione góry i trafiliśmy do małej wioski, położonej na zboczu wzniesienia. Samochód zatrzymał się przed zielonymi drzwiami białej willi."

"Wielka Czwórka", Agatha Christie, tłum. Joanna Bartosik, Wyd. Dolnośląskie

Spa, Park Zdrojowy Sept Heures

 Dzięki istniejącej w Wielkiej Czwórce wzmiance o bracie Detektywa¹ w belgijskim miasteczku Spa, zwyczajowo przyjmuje się je jako rodzinne miasto Poirota. 

Co prawda położona blisko Brukseli wioska Ellezelles również rości sobie prawa do bycia miastem Hercule'a (więcej o Ellezelles, pomniku Poirota i lokalnym browarze produkującym Hercule Stout tutaj), ale to akurat Spa było mi po drodze pod koniec listopada.


 
Spa, Galeria Leopolda II w Parku Zdrojowym

 Nazywane w przewodnikach jednym z pierwszych uzdrowisk (tutejsze gorące źródła znane były już w starożytności, wspomina o nich Pliniusz Starszy) Spa gościło między innymi Henryka VIII, cara Piotra I Wielkiego, Aleksandra Dumas Ojca oraz Casanovę. Największy rozkwit miasto przeżywało w połowie XVIII-wieku, kiedy dzięki licznym wizytom koronowanych głów zrobiło się modne i zaczęła do niego napływać śmietanka towarzyska całej Europy.

Dziś jest to ciche uzdrowisko, przepięknie położone wśród wzgórz. Na jednym z nich wybudowano niedawno nowoczesny kompleks łaźni Thermes de Spa, ale w centrum dalej unosi się dystyngowany klimat dawnych lat, widoczny zwłaszcza w uroczym Parku Zdrojowym Sept Heures  - idealnym miejscu dla kuracjuszy na przechadzki

.

Tablica upamiętniająca założycieli Parku Zdrojowego, której towarzyszą sympatyczne żaby (po bokach)

Innym ciekawym miejscem w Spa jest Kasyno - dumne miasto ogłasza, że powstało jako pierwsze w Europie. Założono je w 1763 roku, później uzupełniając o teatr i sale balową. 

Nie można też zapomnieć o źródłach, którymi usiane jest miasto. Lecznicza woda w czterech odmianach jest butelkowana i dostępna praktycznie na każdym kroku. 

 

Spa, budynki Kasyna i Teatru

Spa, źródło cara Piotra  I Wielkiego

Gdzie jednak jest Poirot? 

Przyznaję, że zarówno podczas spacerowania po Spa jak i zbierania informacji przed wycieczką, nie natknęłam się żaden trop Detektywa - nie ma swojej ulicy, pomnika czy pamiątkowej tabliczki, choć na oficjalnej stronie miasta jest zamieszczona wzmianka, że urodził się tu słynny Hercule Poirot. Natknęłam się też na informacje, że ponoć sama Agatha Christie wielokrotnie gościła w Spa, ciężko mi ją jednak zweryfikować. W Autobiografii jeśli dobrze pamiętam nic o tych wizytach nie ma, ale zamierzam to sprawdzić w najbliższym czasie. 

Mam też nadzieję, że niedługo miasto  uhonoruję swojego Detektywa co najmniej elegancką tablicą, a najlepiej szykownym, pełnowymiarowym pomnikiem. 

Zwłaszcza, że choć niewielkie i może nieszczególnie obfitujące w ważne zabytki, moim zdaniem  jest warte odwiedzenia. Posiada zresztą coś szczególnego - prawdziwie staroświecką, nieśpieszną, czarującą atmosferę. Przyjemnie się tu spaceruję, przyjemnie zajada gofry (specjalność prowincji Liege) i popija leczniczą wodę. Łatwo wyobrazić sobie w XIX- wiecznym Spa Poirota jako małego berbecia, który w niedzielę grzecznie idzie z rodzicami do kościoła, a po mszy pałaszuję gorącą czekoladę. 

 

Spa, modernistyczna fontanna w centrum miasta
Spa, fontanna w centrum miasta

W Spa nie udało mi się zrobić sobie zdjęcia z jakąkolwiek podobizną Małego Belga, na pociechę jednak w specjalistycznym piwnym sklepie w Liege kupiłam słynne, nazwane na cześć Detektywa piwo Hercule Stout z browaru w Ellezelles

Nie wiem, co miłośnik Creme de Cassis i słodkich sirops uważałby o złożonym mu hołdzie, ale przyjmijmy, że może gdzieś w jego belgijskim DNA zakodowana była miłość do narodowego napoju. Hercule Stout nie różni się bardzo od typowych ciemnych, belgijskich piw - lekko kawowe, lekko czekoladowe, nie za słodkie, z przyjemną goryczą. 

Wspaniała jest za to butelka - ze świetnie oddaną podobizną Poirota. 

 

Hercule Stout - jeden napoczęty, drugi w zapasie ;)

 Za to miłośnicy Komisarza Maigret na pewno będą chcieli zwiedzić  pobliskie Liege. Okazuję się, że twórca postaci paryskiego komisarza - Georges Simenon był belgiem i urodził się oraz mieszkał jako dziecko właśnie w Liege. Miasto uhonorowało pisarza szlakiem miejsc związanych z jego dzieciństwem oraz ochrzciło jeden z głównych placów placem Komisarza Maigret. Na placu jest też ławeczka na której... 


Liege, Plac Komisarza Maigret i Maigret we własnej osobie z charakterystyczną fajką

Kto wie, może w Spa kiedyś i Poirot zasiądzie na jednej z parkowych ławek...

¹ Zdania czy brat Poirota Achilles istniał naprawdę czy był tylko kłamstwem Detektywa do dziś są podzielone ;)

wtorek, 13 grudnia 2016

"Zamknięta trumna" Sophie Hannah - recenzja

Kiedy dwa lata temu zewsząd bombardowały informacje o nowej powieści z Poirotem, dosłownie nie umiałam usiedzieć na miejscu z ekscytacji i zaraz po premierze Inicjałów zbrodni pobiegłam do księgarni. Potem czekał mnie dość gorzki wieczór z lekturą. 

Wiadomo było, że po wszelkiego rodzaju kontynuacjach czy wariacjach na temat, nie należy spodziewać się cudów, wierzyłam jednak naiwnie, że uznana¹ i zaaprobowana przez spadkobierców Agathy Christie pisarka, zapewni przynajmniej miłą i godziwą rozrywkę.   Inicjały zbrodni były złe. I co gorsza popełniły największą kryminalną przewinę - dużo obiecywały, a po dobrnięciu do rozwiązania, nie zasługiwały na nic więcej poza pogardliwym pfff.

 
Zamknięta trumna, Sophie Hannah, wyd. Publicat


Nie kwapiłam się zbytnio, by przeczytać (a co dopiero kupić) Zamkniętą trumnę, ale pojawiła się w mojej mikołajowej skarpecie. Natychmiast zabrałam się do czytania, bo nadzieja jak wiadomo umiera ostatnia. A nuż okażę się lepsza od poprzedniczki.

Czy jest ciekawsza? Czy może tym razem usnęłam z nudów nie doczytawszy połowy?

 

Już śpieszę z odpowiedzią - a więc...

Jest trochę lepiej. I mam prawo przypuszczać, że jeśli kroi się dłuższa seria książek Sophie Hannah z Herculem (pewnie tak, wszak kto zabija kurę znoszącą złote jajka) to gdzieś w okolicach piątej czy szóstej powieści, autorce może uda się dociągnąć do poziomu np Joe Alexa².

Optymistycznie zacznę od tego co mi się podobało: przede wszystkim - witamy w przytulnym świecie country house mystery. Odludna rezydencja Lillieoaks, wąski krąg podejrzanych i obowiązkowy plan rezydencji dołączony do książki. Hannah trochę nawiązuje do Tajemniczej historii w Styles (wielka posiadłość i grupa osób uzależnionych finansowo od starszej damy) powracając niejako do korzeni Małego Belga. Takie nawiązania zawsze na plus, a ja osobiście nie mam nic przeciwko morderstwom w wiekowych, angielskich rezydencjach, które towarzyszą powieści kryminalnej od początku (Kamień Księżycowy Wilkie Collinsa). 

Kolejny niezły pomysł to postać ekscentrycznej pisarki kryminałów dla dzieci Lady Athelindy Playford (czy tylko ja uważam, że niektóre imiona i nazwiska zarówno w IZ jak i ZT są nieznośnie wydumane?) i wymyślona przez nią Shrimp Seddon - małoletnia detektyw. 
Problemy Lady Athelindy z najnowszą powieścią, przywodzą na myśl zawsze uroczo absurdalne rozterki innej autorki kryminałów i przyjaciółki Poirota - Ariadny Oliver z jej fińskim detektywem Svenem Hjersonem.

I w końcu sama intryga Zamkniętej trumny - nie tak skomplikowana jak w Inicjałach zbrodni, ale też nie tak rozczarowująca. 
W porównaniu do IZ jest zaskakująco przejrzysta i opiera się na niezłym i dość konsekwentnie poprowadzonym pomyśle. Tropy są dobrze rozsiane, przy tym autorka stara się być uczciwa wobec czytelnika i finałowe rozwiązanie może nie dostarcza szczególnych fajerwerków, jest jednak całkiem satysfakcjonujące.

Minusów niestety jest więcej. 
Owszem mamy scenerię jak ze złotej ery kryminału i Lady Athelindę wzorowaną na Ariadnie Oliver, nie ukrywa to jednak faktu, że postacie zaludniające Lillieoaks są wręcz nieprawdopodobnie niesympatyczne, a przy tym płaskie i jednowymiarowe. Ciężko wciągnąć się w historię, której bohaterowie niepokojąco przypominają plastikowe pionki gry Cluedo. Nie wymagam oczywiście nie wiadomo jakiej psychologicznej głębi, ale odrobina wiarygodności by nie zaszkodziła.

Posiadłość, żeby było ciekawiej, Sophie Hannah umieszcza w Irlandii, tylko czy tak naprawdę cokolwiek z tego wynika? Nie ma najlżejsze aluzji czy bogata angielka nie spotyka się przypadkiem z niechęcią miejscowych ani też niczego co dodałoby społecznego tła, lokalnego kolorytu lub po prostu zaciekawiło czytelnika.

I w końcu sam Poirot - podobnie jak w IZ jest jakimś nieokreślonym, poirotopodobnym tworem, który niby wtrąca znane mon ami, mówi zagadkami i cytuje Shakespeare'a (Hannah ambitnie wzorem Pory przypływu stara się włączyć dzieło Barda - tu Życie i śmierć króla Jana do intrygi), ale każdy, kto czytał jakikolwiek kryminał Christie nie da się oszukać nawet na moment.

Tu też dochodzimy do zdecydowanie największej wady obu książek - narratora, nieszczęsnego Edwarda Catchpoola. 
Zakrawa to trochę na ironię, biorąc pod uwagę jak mocną stroną Agathy Christie była pierwszoosobowa narracja.
Hastings, Dr. Sheppard, Amy Leatheran, Sir Eustace Pendler, Anna Beddingfield, Pastor Clement - Christie zawsze interesująco i co najważniejsze przekonująco (!) udawało się oddać sposób myślenia i opowiadania historii osób rożnej płci, wieku czy klasy społecznej.
 Catchpool zaś jest zadziwiająco bezosobowy. Pomyślany jako swoisty Hastings z funkcją detektywa Scotland Yardu, nie wypada wiarygodnie ani jako przyjaciel i towarzysz Poirota, ani jako detektyw, a zdecydowanie najgorzej - nieciekawie, rozwlekle i beznamiętnie wychodzi mu rola narratora. Szkoda, że autorka nie zdecydowała się na Hastingsa, którego charakterystyczna zwięzła żołnierska maniera i naiwny sposób bycia, aż się proszą o podrobienie. Może wtedy książkę cechował by chociaż lekki duch oryginału³.

Zamknięta trumna niestety dobitnie pokazuje, że wielbiciele Poirota, Christie czy złotej ery powieści detektywistycznej nie mają czego szukać w książkach Sophie Hannah.

Wracając do Inicjałów Zbrodni
Po nieudanej lekturze długo przeżywałam rozczarowanie, remedium okazał się Jedwabnik Roberta Galbraitha (aka J.K. Rowling) - wciągający, z solidną i interesującą intrygą, dobrze napisany (bardzo angielski, trochę romantyczny, nieco makabryczny - jednym słowem idealna mieszanka). 
Całość lekka jak piórko, czyta się przyjemnie i błyskawicznie, a J.K. Rowling udowadnia, że nawet bez wspaniałego świata Harry'ego Pottera jest wysokiej klasy pisarką, zaś w krainie kryminałów radzi sobie nie gorzej niż Wielka Agatha Christie. 

A wszystkim amatorom tego szczególnego klimatu lat 20-tych i 30-tych, którzy nie znaleźli go w Inicjałach zbrodni i Zamkniętej trumnie na otarcie łez polecam rewelacyjne kryminały Anthony'ego Berkeley Coxa (również te napisane pod pseudonimem Francis Iles).


¹Sophie Hannah prócz dwóch powieści z H.P jest też autorką 10-tomowego cyklu kryminałów z Konstablem Simonem Waterhousem

²Absolutnie nie zamierzam obrażać drogiego Joe Alexa (zwłaszcza biorąc pod uwagę jak bardzo cenię i szanuję Macieja Słomczyńskiego), ale przyznajmy szczerze, że jego intrygi bywały cokolwiek mętnawe

 ³Jeśli chodzi o podrabianie znanych narratorów powieści kryminalnej to wspaniałą robotę wykonał Anthony Horowitz w Domu jedwabnym. Jedna z najlepszych, najciekawszych i najbardziej wiarygodnych kontynuacji przygód Sherlocka Holmesa, z mistrzowsko podrobioną relacją Doktora Watsona. Często łapię się na tym, że mimowolnie dodaję ją do pierwotnego kanonu Conan Doyle'a. Mam nadzieję, że i Poirot kiedyś doczeka się tak dobrej.