poniedziałek, 24 października 2016

Dwadzieścia czery kosy: Jeżynowa tarta (Blackberry tart)


" - Panowie pewnie będą się ze mnie śmiać - zarumieniła się Molly - ale jeśli dżentelmen przychodzi tu przez dziesięć lat, musi się znać jego upodobania. 
Nie znosił puddingu z baranim łojem ani jeżyn i nigdy nie widziałam, żeby brał gęstą zupę, a w ten poniedziałek  zamówił zaciąganą zupę pomidorową, befsztyk, pudding z cynaderek i placek z jeżynami! Wydawało się, że nie obchodzi go to, co zamówił! 
- Wie pani - rzekł Herkules Poirot - uważam, że to niezwykle interesujące."

 Dwadzieścia cztery kosy, z: Tajemnica gwiazdkowego puddingu, Agatha Christie, tłum. Krystyna Bockenheim, Wydawnictwo Hachette

 Opowiadanie Dwadzieścia cztery kosy to jeden z najbardziej kulinarnych "przypadków" Poirot'a.

Nie dość, że towarzyszymy mu do londyńskiej restauracji Gallant Endeavour, która serwuje "zwyczajne, angielskie i nie robione z różnych paskudztw" jedzenie 

(pojawiają się: puddingi, indyki z nadzieniem, sery stilton, zupy indyjskie i wiele, wiele innych - materiał na co najmniej kilka wpisów), to dodatkowo do wykrycia pomysłowego mordercy, niebagatelnie przyczynia się jeżynowa tarta! 

Tłumaczona u nas jako placek, w oryginalnej wersji opowiadania, figuruje wymiennie jako blackberry tart lub blackberry pie, wspomniany jest też blackberry and apple pie).

Tytułowe Dwadzieścia cztery kosy pochodzą z dziecięcej (i dośc makabrycznej) rymowanki Piosenka za sześć pensów (którą Agatha Christie wykorzystała też w opowiadaniu o tym tytule ze zbioru Tajemnica Lorda Listerdale i w powieści z Panną Marple Kieszeń pełna żyta).

 

Sing a song of sixpence,
A pocket full of rye.
Four and twenty blackbirds,
Baked in a pie.

When the pie was opened,
The birds began to sing;
Wasn't that a dainty dish,
To set before the king?

The king was in his counting house,
Counting out his money;
The queen was in the parlour,
Eating bread and honey.

The maid was in the garden,
Hanging out the clothes,
When down came a blackbird
And pecked off her nose.

 

 Z fabułą opowiadania, rymowanka łączy się głównie podobieństwem słów blackbirds (kosy) i blackberries (jeżyny) - Hercule'owi przypomina się fragment o dwudziestu czterech kosach w cieście zapieczonych, kojarzy go z feralnym jeżynowym plackiem, a stąd już niedaleka droga do genialnej (jak zawsze!) dedukcji.

 

Jeżynowy deser w moim wykonaniu jest przepyszną, lekko migdałową i obfitą w kruszonkę tartą. Przez obecność płatków owsianych jest smakowicie chrupka (przypomina trochę inny angielski deser - crumble) i świetnie smakuje na ciepło.

Jeśli nie mamy za dużo jeżyn, spokojnie możemy wymieszać je z poszatkowanymi jabłkami

W końcu w Dwudziestu czterech kosach wspomina się też placek jabłkowo-jeżynowy - więc duch oryginału będzie zachowany.

 Jeżynowa tarta

 Składniki: 

szklanka mąki

szklanka płatków owsianych

3/4 szklanki brązowego cukru

pół łyżeczki aromatu migdałowego (można pominąć i opcjonalnie cztery łyżki mąki zastąpić czterema łyżkami zmielonych migdałów)

125 g masła + masło do wysmarowania formy

3 jabłka (lub więcej, zależy od ilości jeżyn)

ok 600 g jeżyn

płatki migdałowe do posypania


Z mąki, płatków owsianych, cukru i masła zagniatamy kruszonkę, dodajemy aromat migdałowy.  Tortownicę lub formę do tart o średnicy 20cm smarujemy masłem, wykładamy papierem do pieczenia. Połową kruszonki wykładamy formę, lekko dociskając. Na ciasto wykładamy owoce - najpierw warstwę jabłek, potem jeżyny. Posypujemy resztą kruszonki i pieczemy w 200 stopniach (bez termoobiegu) przez około 25 minut. Lekko ostudzoną tartę ozdabiamy płatkami migdałowymi.

 
Restauracja Gallant Endeavour w serialu - Pan Bonnington i Hastings (który nie pojawia się w opowiadaniu). Zdjęcie ze strony http://eclecticephemera.blogspot.com/2012/08/its-not-cricket-its-captain-hastings.html

I jeszcze słowo o samej restauracji - prawdopodobnie nie istnieje (sprawdzałam!), podany przez Agathę adres to King's Road w Chelsea. 

Sądząc po szalonej popularności tej okolicy w latach 60, nawet jeśli Gallant Endeavour (lub lokal będący dla tej restauracji inspiracją) przetrwała, to prawdopodobnie w wersji, której nie poznałby nawet Poirot. 

W tekście jest wzmianka, że Pan Bonnington "lubił opowiadać jedzącym z nim ludziom, gdzie zwykł siadywać Augustus John, i zwracać ich uwagę na nazwiska słynnych artystów w księdze gości". Augustus John - walijski malarz, przedstawiciel post-impresjonizmu i popularny w latach 20 i 30 portrecista, niestety również nie miał (a przynajmniej nie znalazłam takiej informacji) ulubionej, londyńskiej restauracji, więc i tu trop się urywa.

Autoportret Augustusa Johna z 1940 - roku w którym powstało opowiadanie Dwadzieścia cztery kosy https://www.wikiart.org/en/augustus-john/self-portrait-1940

 

Pewne jest jednak, że z taką klientelą i tak pysznym jedzeniem, Gallant Endeavour - prawdziwa czy nie, musiała być czarującym miejscem.