poniedziałek, 12 listopada 2018

Zagadka trzech czwartych Sophie Hannah - recenzja nowego kryminału z Poirotem

Gdy dwa lata temu niezbyt przychylnym okiem spoglądałam na Zamkniętą trumnę (recenzję można znaleźć tutaj) wyraziłam godne wieszczki Kassandry przypuszczenie, że może z czasem nowa seria Sophie Hannah z Poirotem dobije do poziomu pozbawionej polotu, ale przynajmniej w miarę solidnej rozrywki, którą dla mnie reprezentowały zawsze Dorothy L. Sayers czy Josephine Tey. 

 I też dobra wiadomość jest taka, że Hannah jest już coraz bliżej stania się prawdziwą autorką kryminałów z bardzo średniej półki - Zagadka trzech czwartych to oficjalnie najlepszy kryminał z dotychczasowych trzech (oraz równie oficjalnie z najbardziej beznadziejnym tytułem - to nie wina polskiego tłumacza). Zła wiadomość  zaś przedstawia się tak, że upiorny Edward Catchpool, znany również jako Marna Imitacja Hastingsa i Najgorszy Narrator Wszech czasów, brak umiejętności w kreowaniu urzekającej atmosfery i budowaniu napięcia oraz niezbyt wiarygodny Poirot  sprawiają, że nadal nie jest to kryminał na jaki czekają tysiące miłośników Małego Belga.



Intryga Zagadki trzech czwartych przypomina Agathe Christie w najlepszym stylu: cztery pozornie nie mające ze sobą nic wspólnego osoby o różnej płci, wieku i statusie społecznym otrzymują list oskarżający ich o morderstwo Barnabasa Pandy'ego - podpisany nazwiskiem sławnego Hercule Poirota. Niesamowicie zdziwiony Poirot wkrótce zostaje zaskoczony wizytą każdego z listownie oskarżonych. Reputacja, nie mającego pojęcia co się dzieje detektywa, wisi na włosku, groźby niesłusznie oskarżonych rozbrzmiewają dzień i noc, nie mówiąc już o tym jak irytujący jest fakt, że ktoś zakpił sobie z Małego Belga. Poirot oczywiście postanawia ustalić kim jest tajemniczy, rzekomy denat Barnabas Pandy oraz jaki interes miałby ktoś w zrobieniu tego na pozór bezsensownego kawału. Niestety z pomocą przychodzi mu nie tylko zaprzyjaźniona właścicielka herbaciarni, ale i niestrudzony Edward Catchpool, mało bystry i jeszcze mniej spostrzegawczy detektyw Scotland Yardu.

Pierwsza część książki budzi rzeczywiście wielkie nadzieje i przywołuje nieco atmosferę dawnych dobrych czasów - zirytowany i urażony w swej dumie Poirot, kojący George i spokój Whitehaven Mansions są bardzo dobrze oddane, tajemnica odpowiednio zapętlona, charakterystyka osób, które otrzymały list jest nadzwyczaj trafna, a całość ma humor i polot spod znaku Agathy. 

Jednak gdy tylko narracja zmienia się w pierwszoosobowe, drewniane wynurzenia Catchpoola, traci nie tylko sytuacyjny dowcip, ale i wszelką lekkość czy umiejętność zgrabnego opisu.  Stosunkowo szybko Hannah wyjaśnia tożsamość tajemniczego Barnabasa i zahaczający o surrealistyczny sen koncept przybiera bardziej prozaiczne tony, a rezygnacja ze stopniowego ujawniania tajemnicy i budowania napięcia mocno psuje obiecujący początek. 
Gdy zaś akcja z Londynu przenosi się do pewnej rezydencji i prywatnej szkoły, a Poirot, wybitnie mało błyskotliwie, wsiąka w niezbyt pasjonujące śledztwo polegające głównie na sprawdzaniu maszyn do pisania, ciężko mieć już jakiekolwiek złudzenia co do tego, że jest to sympatyczna kontynuacja, która choć na chwilę pozwoliłaby wskrzesić dawnego Poirota. 

Na tle Inicjałów zbrodni i Zamkniętej trumny widać, że Sophie Hannah uczy się na błędach i stara się poprawiać pewne braki jakie cechowały poprzednie jej książki. Postacie są tu z pewnością bardziej wiarygodne psychologicznie i nie tak przeszarżowane i niesympatyczne jak w Zamkniętej trumnie. Intryga cechuje się klarownością i jest oparta na jednym, porządnym koncepcie, który sprawia, że choć nie jest to rozwiązanie zwalające z nóg, nie mniej jednak nie wzbudzi oburzenia i nikt nie poczuje się oszukany. Nazwałabym ją silnie inspirowaną A.B.C. i Godziną zero, ale jednak dalej całkiem oryginalną. Hannah nieźle opanowała podrzucanie fałszywych tropów, co nie do końca udawało się w poprzednich książkach, ale prawdopodobnie każdy wierny czytelnik Christie nie będzie mieć najmniejszych problemów z rozwiązaniem zagadki. 

Jej Poirot, pomijając początek książki, który niestety wiele obiecywał, to w dalszym ciągu nie jest Hercule znany i uwielbiany. Przeszkadza mu w tym Edward Catchpool, przeszkadza raczej wąska wyobraźnia autorki i braki w pisarskim warsztacie. Wyraźnie widać jej literackie niedociągnięcia w momencie, gdy nawet dysponując niezgorszym pomysłem na intrygę nie umie odpowiednio osadzić w niej detektywa i przedstawić śledztwa metodycznie, ale w pasjonujący sposób. Trójca jej kryminałów z Poirotem, podobnie jak ostatnia adaptacja Morderstwa w Orient Expressie to cała seria zawiedzionych nadziei i zmarnowanego potencjału by przedstawiać Poirota kolejnym pokoleniom czytelników. Dyskusyjna kreacja Kennetha Branagha i równie dyskusyjny rzekomy talent Hannah zachęcają jedynie do tego by kolejny raz wyciągnąć zaczytany do nieprzytomności egzemplarz Śmierci na Nilu albo znów zagłębić się w serial Agatha Christie's Poirot z Davidem Suchetem.

Poprzednim razem, by nie kończyć recenzji tak gorzko mianowałam Roberta Galbraitha (aka J.K. Rowling) godną następczynią Agathy, po dwóch latach do tej nie za długiej listy dołączam nazwisko Anthony'ego Horowitza. Horowitz, autor dwóch naprawdę dobrych kontynuacji Conan Doyle'a Dom jedwabny i Moriarty oraz niezłego pastiszu Iana Fleminga - Cyngiel śmierci, w moich oczach naprawdę zasłużył się świetnie nawiązującym do złotej ery kryminału Morderstwem w Somerset, zaś w tym roku Pogrzebem na zamówienie zapoczątkował cykl kryminałów z Danielem Hawthornem. Czy w świecie Jamesa Bonda, czy w wiktoriańskiej Anglii czy na współczesnej prowincji Horowitzowi nie brakuje zarówno swady w opisywaniu świata jak i brawurowych pomysłów. Czerpie z tradycji, odpowiednio ją przekształca by była atrakcyjna dla współczesnego czytelnika, ale zarówno historyczne realia jak i smakowite detale są u niego odpowiednio wypielęgnowane.

 Nieśmiało liczę, że może osoby odpowiadające za dziedzictwo Agathy Christie w końcu podziękują Sophie Hannah i wnikliwie przyjrzą się prawdziwym następcom tronu po Królowej Kryminału. 
Bo przecież tak naprawdę wszyscy chcemy by Poirot rzeczywiście powrócił....

poniedziałek, 29 października 2018

Rozkoszna Śmierć - Morderstwo odbędzie się i czekoladowa tajemnica

29 października to idealny czas na lekturę Morderstwo odbędzie się... zwłaszcza, że akcja książki rozpoczyna się dokładnie tego dnia:

 "Co to znaczy? Posłuchaj tylko! "Morderstwo odbędzie się w piątek 29 października, o godz. 6.30 wieczorem, w Little Paddocks. Osobne zaproszenia nie będą rozsyłane". Niebywałe! Słyszałeś, Edmundzie? - Co takiego? - młody człowiek oderwał wzrok od lektury. - Piątek, 29 października... To dziś!"

 Dalej następuje fascynująca opowieść o wiejskiej społeczności, której ktoś zgotował makabryczny żart i jeszcze bardziej diabelną intrygę. A ponieważ obracamy się w świecie proszonych herbatek i urodzinowych przyjęć nic dziwnego, że ważną rolę w powieści pełni niesamowicie czekoladowe ciasto o wdzięcznej nazwie Rozkoszna Śmierć, taki jest też tytuł jednego z rozdziałów:

Okładka oficjalnej broszurki z przepisem na Rozkoszną Śmierć.
 "W kuchni Little Paddock panna Blacklock wydawała polecenia Mitzi. - Będą kanapki z sardynkami, a także z pomidorami. I te ciasteczka, które pieczesz tak wybornie. Chciałabym również mieć ten specjalny rodzaj ciasta... - O, tyle tego! Będzie przyjęcie, co? - Urodzinowe przyjęcie panny Bunner. (...) - Czy pani chce, żebym zrobiła ten... - Mitzi wydawała dźwięk , który dla angielskiego ucha pani domu zabrzmiał mniej więcej jak "szwistbrz", a jednocześnie miał w sobie coś z prychania zagniewanych kotów. - Tak. Dobre ciasto z różnymi dodatkami. - Aha! Dobre! Z różnymi dodatkami! Ale ja nic z tego nie mam. Nic na to nie poradzę, proszę pani. Potrzebne byłyby i rodzynki i czekolada, i cukier i dużo, dużo masła. - Mamy puszkę masła przysłaną z Ameryki. Trochę rodzynek, które chowaliśmy na Boże Narodzenie. A oto tabliczka czekolady i funt cukru. Mitzi uśmiechnęła się promiennie. - Oo! Zrobię dobre ciasto. Z dodatkami! W ustach się będzie rozpływać! - zawołała radośnie Mitzi. - Przybiorę to czekoladowym lukrem... Umiem robić czekoladowy lukier! Będzie też napis: "Najlepsze życzenia". Ha! Ci Anglicy, co pieką ciastka jak piasek, nigdy, nigdy nie kosztowali czegoś podobnego! Rozkoszne... będą mówili... Rozkoszne... Twarz Mitzi spochmurniała nagle. - Pan Patryk nazywa moje specjalne ciasto Rozkoszna Śmierć. Nie chcę! Nie chcę, żeby to tak nazywać. - Przecież to wyraz uznania - powiedziała Panna Blacklock. - To znaczy, że po zjedzeniu takich delicji można bez żalu umrzeć. Mitzi spojrzała na nią podejrzliwie."
  
Agatha Christie, Morderstwo odbędzie się... (A Murder is Announced), tł. Tadeusz Jan Dehnel, Wyd. Dolnośląskie 2004


Obsada Morderstwo odbędzie się... z 1985 - wspaniałej ekranizacji z niezrównaną Joan Hickson. Zdjęcie ze strony:bbc.co.uk


Czekolada, rodzynki, masło i dużo cukru... Jeśli zastanawia dlaczego w domu damy z angielskiej klasy średniej czekolada i rodzynki są aż tak cennym rarytasem, warto pamiętać, że akcja rozgrywa się po II Wojnie Światowej. Agatha Christie wiernie oddaje powojenną rzeczywistość w której wszystkiego brakuje, żywność jest na kartki i kwitnie czarny rynek oraz międzysąsiedzkie wymiany (jak dynia za słoik miodu). Kucharka Panny Blacklock Mitzi, dość niesprawiedliwie przedstawiona jako zabawna histeryczka, jest uciekinierką z hitlerowskich Niemiec, więc tajemnicze czekoladowe "szwistbrz" może być zarówno tortem Sachera jak i tortem Szwarcwaldzkim. Jednak tajemnica ciasta wyjaśnia się dokładniej jeśli spojrzymy na dedykację (w polskiej wersji książki z Wydawnictwa Dolnośląskiego dedykację pominięto) "To Ralph and Anne Newman, at whose house I first tasted . . . 'Delicious Death!".

Rozkoszna Śmierć według Jane Asher. Zdjęcie ze strony deliciousdeath.com

Gdy w 2010 roku hucznie obchodzono 120 urodziny Agathy Christie, postanowiono dodatkowo uświetnić to wydarzenie oficjalnym przepisem na Rozkoszną Śmierć autorstwa wziętej londyńskiej cukierniczki Jane Asher. Wydana została książeczka z przepisem i przedmową wnuka pisarki Matthew Pritcharda (którą można znaleźć tutaj). Przepis Asher, zainspirowany przytoczonym wyżej fragmentem książki jest niesamowicie dekadencki: nadzienie z kandyzowanego imbiru i wiśni w cukrze, użycie najlepszej belgijskiej czekolady, dekoracja z kandyzowanych fiołków i płatków róż... Ekstatyczny deser, któremu nie oparłaby się zarówno Panna Marple jak i sam Hercule Poirot. 
Przepis z którego ja korzystam już od lat, jest lekko zmodyfikowaną, o wiele prostszą i szybką wersją, która jednak nie traci nic z czekoladowego uroku. To ciasto idealne na podwieczorki punkt piąta i makabryczne Halloweenowe przyjęcia.

Rozkoszna Śmierć

Składniki:
140 g czekolady o zawartości co najmniej 75% kakao
80 g masła
120 g brązowego cukru
4 łyżeczki cynamonu
2 jajka
3 łyżki miodu (najlepszy będzie lipowy lub akacjowy)
150 g mąki
140 g jogurtu greckiego
3 małe kieliszki likieru Grand Marnier (lub innego, ważne by miał cytrusowy posmak - sprawdzi się też Limoncello bądź Cointreau)
łyżeczka proszku do pieczenia
bakalie według uznania - rodzynki, kandyzowany imbir, posiekane orzechy włoskie

cukier puder lub rozpuszczona czekolada do dekoracji

1. Rozpuścić czekoladę i masło na małym ogniu. Gdy przestygną dodać cukier, miód, cynamon i oddzielone od białek żółtka i krótko zmiksować.
2. Wsypać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia, wlać jogurt i kieliszek likieru. Krótko wymieszać.
3. Białka ubić na sztywną pianę z odrobiną soli, delikatnie połączyć z masą i wsypać bakalie. Niezbyt energicznie wymieszać.
4. Całość wlać do wysmarowanej masłem i obsypanej kakao tortownicy (najlepiej o śr. 20 cm), piec 30 min w 200 stopniach (bez termoobiegu). Gdy ciasto wystygnie, nasączyć pozostałym likierem i po jego wchłonięciu posypać cukrem pudrem lub polać czekoladą.


niedziela, 16 września 2018

2 lata Kuchni Poirot i rozwiązanie konkursu

Wczoraj blog oficjalnie skończył dwa lata i jako dwulatek może potwierdzić - miłośników najbardziej genialnego z detektywów, niezrównanego Hercule Poirot z każdym rokiem jest coraz więcej i więcej. Wznieśmy więc toast (obowiązkowo jego ulubioną tisane) za małe szare komórki oraz za przemiłe zwyciężczynie konkursów urodzinowego tygodnia!

 

Przede wszystkim pragnę bardzo serdecznie podziękować wszystkim osobom, które wzięły udział w konkursie i podzieliły się arcyciekawymi przemyśleniami na temat Małego Belga, a także wszystkim czytelnikom Kuchni Poirot. 
Wybór najciekawszej odpowiedzi nie był łatwy, zwłaszcza, że każda z nich tak cudownie opisywała, to co sama uwielbiam w Najsłynniejszym Belgijskim Detektywie.
Ponieważ jakaś decyzja zapaść musiała, zdecydowałam się nagrodzić dwie z Pań:

Pani Marlena Łozińska otrzymuje książkę Martina Fido Świat Agathy Christie

Pani Agnieszka Wójcik otrzymuje książkę Agathy Christie Nemezis


Gratuluję Zwyciężczyniom i proszę o przesłanie adresów do wysyłki na email: kuchniapoirot@gmail.com
 

czwartek, 13 września 2018

Urodzinowy konkurs: Hercule nr 2

Urodzinowy tydzień w pełni - czas na kolejny konkurs. Po Poirotowej zagadce czas na coś zupełnie innego - zwycięzca zaś otrzyma nowy egzemplarz książki - albumu Martina Fido Świat Agaty Christie. Zapraszam!

 Wystarczy do soboty 15 września 2018 r. napisać w komentarzach pod tym postem (lub pod postem na FB) za co najbardziej lubicie Poirota, proste i przyjemne zadanie, które żadnemu miłośnikowi Detektywa nie sprawi żadnych trudności. A jeśli o wiele bardziej wolicie Pannę Marple lub innych detektywów Christie, chętnie posłucham czemu Mały Belg nie przysporzył sobie waszej sympatii.
Najlepsza odpowiedź zostanie nagrodzona książką, wyniki zaś już w niedzielę 16 września :)

 

wtorek, 11 września 2018

Wielka piątka: 5 filmowych zbrodni w pociągu

Po 5 podróżach pociągiem z Agathą Christie dalej pozostajemy w temacie kolejowym tym razem z filmowymi zbrodniami w pociągu. Oczywiście nie mogło zabraknąć Morderstwa w Orient Expressie w jedynej słusznej wersji z 1974 roku, ale oprócz tego przygotowałam kilka niespodzianek. Coś w sam raz na długie, jesienne seanse filmowe:

1. Morderstwo w Orient Expressie (Murder on the Orient Express), reż. Sidney Lumet, 1974 r.
obsada: Albert Finney, Lauren Bacall, Anthony Perkins, Ingrid Bergman, Vanessa Redgrave, Sean Connery, John Gielgud, Michael York, Jacqueline Bisset
  
Końcowe wyjaśnienia. Zdjęcie ze strony: hindustantimes.com.
 Pierwsza wielka adaptacja Agathy, która już na początku wysoko ustawiła poprzeczkę - parada gwiazd ekranu (czołowa femme fatale - Lauren Bacall, słynna Ingrid Bergman, ikony brytyjskiego teatru John Gielgud i Wendy Hiller, Anthony Perkins - Norman Bates z Psychozy czy Sean Connery -  pierwszy kinowy James Bond, Jacqueline Bisset czy Vanessa Redgrave), doskonała scenografia i mistrzowska reżyseria Sidneya Lumeta, twórcy m. in Dwunastu gniewnych ludzi, Serpico i Pieskiego popołudnia. Wiadomo było, że później może być tylko gorzej i rzeczywiście - od czasu filmu z Albertem Finneyem Morderstwo w Orient Expressie wybitnie nie ma szczęścia: budząca grozę wersja z Alfredem Moliną, niesamowicie ponury odcinek serialu Agatha Christie's Poirot ze świetnym skądinąd Davidem Suchetem i ostatnia wersja z Kennethem B. o której lepiej jak najszybciej zapomnieć. Paradoksalnie największą wadą filmu z 1974 roku jest Albert Finney, który choć zdecydowanie jest dobrym aktorem jako Poirot po prostu nie pasuje - wiekiem, dziwaczną charakteryzacją czy specyficzną aktorską manierą.



2. Starsza pani znika (The Lady Vanishes), reż. Alfred Hitchcock, 1938 r.
obsada: Margaret Lockwood, May Whitty, Michael Redgrave, Basil Radford, Paul Lukas

May Whitty jako Panna Froy i Margaret Lockwood (Iris). Zdjęcie ze strony: cineplex.com
 
Hitchcock, mistrz suspensu, podobnie jak Królowa Kryminału uwielbiał pociągi  i często umieszczał w nich akcję swoich filmów. W filmach takich jak 39 kroków, W cieniu podejrzenia czy Północ-pólnocny zachód sceny w pociągu pełnią kluczowe rolę. Jednak miłośnika zagadek i angielskiego humoru najbardziej zainteresuje film sprzed Hollywoodzkiego okresu Hitchcocka- nakręcona w 1938 roku sensacyjna komedia Starsza pani znika, gdzie praktycznie większość akcji rozgrywa się w pociągu. Wśród podróżnych wracających do Londynu z fikcyjnego kraju na Bałkanach jest młoda kobieta Iris (Margaret Lockwood), która przed wejściem do pociągu doznaje urazu głowy. Pod swoją opiekę bierze ją urocza stara panna Froy (May Whitty), która w trakcie podróży znika w tajemniczych okolicznościach, a dodatkowo nikt z pasażerów nie jest w stanie jej sobie przypomnieć. Czy tytułowa starsza pani była tylko wytworem wyobraźni Iris czy może mamy do czynienia z diabelskim spiskiem? O tym filmie Francois Truffaut powiedział, że "intryga zawsze tak go wciąga, że nie jest w stanie skupić się na tym jak film jest zrobiony". Jest tu i kostyczny brytyjski humor i sprawnie poprowadzona, budząca napięcie intryga.
 
3. Lady on a Train, reż. Charles David, 1945 r.
obsada: Deanna Durbin, Ralph Bellamy, David Bruce, Edward Everett Horton

Elegancka Deanna Durbin zaraz zostanie "świadkiem mimo woli". Zdjęcie ze strony: www.noirfilmfestival.cz
 
 Ponad dziesięć lat przed 4.50 z Dworca Paddington Agathy Christie podobny koncept (morderstwo widziane z pociągu) pojawił się w tej kryminalnej komedii z popularną w latach 40-tych piosenkarką i okazjonalną aktorką Deanną Durbin. Podróżująca do Nowego Yorku młoda kobieta widzi ze swojego przedziału popełnione w jednym z domów przy torach morderstwo - tak jej się przynajmniej wydaje. Oczywiście nikt nie wierzy dziewczynie i w rezultacie musi podjąć śledztwo na własną rękę szukając pomocy u swojego ulubionego autora kryminałów. Lady on a Train trochę parodiuję popularny w tym okresie film noir, trochę jest komedią muzyczną - Deanna wykonuje z zacięciem kilka niezłych utworów m.in. arcyzmysłową wersję Night and Day Cole'a Portera. To lekka komedia z bożenarodzeniowymi akcentami, ale też ciekawą kolejową zagadką.

4. Nieznajomi z pociągu (Strangers on a Train), reż. Alfred Hitchcock, 1951
obsada: Farley Granger, Leo G. Carroll, Robert Walker, Ruth Roman, Patricia Hitchcock

Farley Granger (Guy) i Robert Walker (Bruno) podczas słynnej sceny w pociągu. Zdjęcie: thefilmstage.com

Alfred Hitchcock po raz kolejny, tym razem w niezbyt wiernej adaptacji kryminału Patrici Highsmith(twórczyni słynnego cyklu o utalentowanym panu Ripley). Znany tenisista Guy Haines spotyka w pociągu czarującego Bruna, który deklaruje się jako jego zagorzały fan i zna podejrzanie dużo szczegółów z życia prywatnego tenisisty (jak dość jędzowata żona, która nie chce dać mu rozwodu). Okazuje się, że Bruno to szaleniec, który wpadł na pomysł zbrodni doskonałej - on zabije żonę Hainesa, a Guy w rewanżu zabije jego ojca. Zniesmaczony tenisista nie traktuje go poważnie, ale szybko uświadamia sobie, że Bruno wykonał swoją część umowy i nastaje na Guya by i on dotrzymał słowa. Nieznajomi z pociągu to po trosze moralitet o złu, które drzemie w każdym z nas, ale jeszcze bardziej szalona, czarna komedia, zaś Bruno w wykonaniu Roberta Walkera jest jednym z ciekawszych ekranowych morderców. Nad scenariuszem pracował nikt inny tylko wielki mistrz czarnych kryminałów Raymond Chandler, jedno zaś jest pewne - po obejrzeniu Nieznajomych z pociągu z pewnością zastanowimy się dobrze przed rozpoczęciem niezobowiązującej pogawędki z przygodnym podróżnym w przedziale.


5. Przedział morderców (Compartiment tueurs), reż. Constantin Costa-Gavras, 1965 r.
obsada: Yves Montand, Simone Signoret, Jean-Louis Trintignant, Michel Piccoli

Francuski szyk w pociągu. Na zdjęciu m.in. Simone Signoret i Yves Montand. listal.com/viewimage/7785484

 Francuski kryminał z lat 60-tych którego intrygi nie powstydziłaby się Agatha Christie. Przedział morderców jeszcze przed głośnym Morderstwem w Orient Expressie zapakował do pociągu całą masę francuskich gwiazd: legendarne małżeństwo Yves Montand i Simone Signoret, aktora znanego z filmów Vadima, Rohmera czy Haneke: Jean-Louis Trintignanta czy człowieka-instytucje, jednego z faworytów Bunuela: Michela Piccoli. Za kamerą stanął debiutujący jako reżyser Grek rosyjskiego pochodzenia Constantin Costa-Gavras, który po latach nakręci m. in.  Z czy Małą apokalipsę. W nocnym pociągu znalezione zostają zwłoki młodej kobiety, śledztwo prowadzi starzejący się (wzorowany nieco na Maigretcie) komisarz Grazzi (Yves Montand). Nie kończy się na jednej zbrodni - kolejno zaczynają ginąć pasażerowie sypialnego wagonu w którym dokonano morderstwa... Rozwiązanie ścina z nóg i przywodzi na myśl Christie w najlepszej formie - jak chociażby A.B.C. Przedział morderców jest zresztą adaptacją, wydanego również w Polsce, kryminału Sebastiana Japrisota. 

poniedziałek, 10 września 2018

Urodzinowy tydzień i Konkurs

Urodzinowy tydzień na blogu Kuchnia Poirot należy uznać za rozpoczęty: już w sobotę 15.09.18 nie tylko obchodzić będziemy urodziny Królowej Kryminału, ale też dwa lata Kuchni Poirot. Z tej okazji pojawią się rozmaite atrakcje i oczywiście nie zabraknie konkursów.

Czas na pierwszy z nich!!!

 
Zdjęcie ze strony: pinterest.com

KONKURS HERCULE NR 1

Zasady konkursu są niesamowicie proste - wystarczy zgadnąć z jakiej książki Agathy Christie pochodzi podany niżej fragment. Osoba, która pierwsza odgadnie i poda prawidłową odpowiedź w komentarzu poniżej, otrzyma pocztą nowy egzemplarz tego właśnie kryminału :) 

" - Czy pan wie, co to jest przyjęcie w wieczór Halloween? - spytała Pani Olivier.  - Wiem, co to jest Halloween - odpowiedział Poirot. - 31 października, wiedźmy latają na miotłach - dodał, mrugnąwszy filuternie. - Były i miotły - odparła pisarka. - Dawano za nie nagrody. - Nagrody? - Tak, za najpiękniej udekorowaną. Poirot spojrzał z powątpiewaniem."

POWODZENIA!

KONKURS ROZSTRZYGNIĘTY! Serdeczne gratulację dla Pani, która błyskawicznie podała prawidłową odpowiedź - to oczywiście Wigilia Wszystkich Świętych :)

czwartek, 3 maja 2018

Wielka piątka: podróże z Poirotem i Hastingsem

W szczęśliwych latach, zanim Hastings bez reszty poświęcił się ranczu w Argentynie, przyjaciele bardzo miło spędzali razem wolny czas. Liczne morderstwa i detektywistyczna sława Poirota bynajmniej nie przeszkadzały  im w rozmaitych wypadach na wieś czy nad morze. Rzadko bywało spokojnie, ale  na pewno nie groziły chwile nudy. Zaś prawie zawsze należało liczyć się z tym, że prędzej czy później sielskie wakacje zakłóci szukający pomocy klient czy lokalny inspektor policji. Oto 5 wakacyjnych wypraw z Herculem i Hastingsem:


1. wycieczka Piękne pejzaże Devonu - opowiadanie Podwójna wina (Double Sin) z tomu Wczesne sprawy Poirota

miejsce: kurort Ebermouth na południowym wybrzeżu (fikcyjny), Monkhampton (fikcyjne), Charlock Bay (fikcyjne)
zakwaterowanie: hotel w Ebermouth, zajazd Kotwica w Charlock bay
atrakcje: wycieczka autokarowa, lunch w staroświeckiej gospodzie, urocza nowa znajoma, tajemnicza kradzież i dużo świeżego powietrza.

Poirot w autobusie... Zdjęcie ze strony: shewolf-manchester.blogspot.com

Mały belg na autokarowej wycieczce? To prawdopodobnie musi skończyć się katastrofą. 
Początkowo przyjaciele odpoczywają w nadmorskim Ebermouth, ale żądny przygód Hastings namawia niechętnego detektywa na wycieczkę Piękne pejzaże Devonu w okolice Dartmoor. Poirot oczywiście nie kryje swojego stosunku do autokarów:

"- Przyjacielu, skąd ta namiętność do autokarów? Czyż pociąg nie jest lepszy? Nie zdarzają się wypadki, nie dziurawią opony. Nie ma nadmiaru świeżego powietrza. Można zamknąć okno i nie ma przeciągów"
                                   Wczesne sprawy Poirota, Agatha Christie, tłum. Anna Rojkowska, Andrzej Milcarz, Wydawnictwo Dolnośląskie 2003 r.
  
Ale koniec końców wybiera się z Hastingsem ( w "wełnianej kamizelce, deszczowcu, grubym płaszczu i dwóch szalikach, nie wspominając o najcieplejszym garniturze" - cały Poirot!), a wycieczka okazuje się nadzwyczaj udana. Zwłaszcza, że w autokarze poznają sympatyczną (rudowłosą!) Mary Durrant, a zagadka skradzionych miniatur skutecznie odciąga uwagę Hercule'a od bardziej przyziemnych problemów.

Zdjęcie ze strony: pogdesign.co.uk

W serialowej wersji opowiadania z 1990 roku porzucono pejzaże Devonu na rzecz  Lancashire i Cumbrii. Ale za to bohaterów umieszczono w pięknym hotelu The Midland w Morecombe, gdzie dalej króluje oryginalny styl art deco.

Hotel The Midland w pełnym splendorze. Zdjęcie ze strony: englishlakes.co.uk


2. Market Basing - opowiadanie Tajemnica Market Basing (Market Basing Mystery) z tomu Wczesne sprawy Poirota
 
miejsce: niewielkie miasteczko Market Basing (fikcyjne)
zakwaterowanie: wiejska gospoda
atrakcje: zagadkowa sprawa Leighton Hall, wykłady Jappa o botanice i porządna angielska kuchnia

Kto by pomyślał, że Hastings i Poirot będą mieli ochotę na wspólny weekend z Inspektorem Jappem! Ku osłupieniu czytelnika okazuje się, że dość obcesowy policjant "prywatnie był zapalonym botanikiem, a o maciupeńkich kwiatkach z niewiarygodnie długimi łacińskimi nazwami (które czasem bardzo dziwnie wymawiał) potrafił rozprawiać z większym entuzjazmem niż o sprawach zawodowych". I on też wymyślił ten wypad, z którego Hastings o dziwo był całkiem zadowolony:

"Kiedy w niedzielę zasiedliśmy do śniadania w jadalni wiejskiej gospody, do której w promieniach słońca zaglądały przez okna wąsy wiciokrzewu - mieliśmy jak najlepsze nastroje. Jajka na bekonie smakowały wyśmienicie, kawa była trochę gorsza, ale na szczęście gorąca. - Co za życie - westchnął Japp. - Kiedy przejdę na emeryturę, zamieszkam na wsi, jak tutaj. Z dala od zbrodni. 
- Le crime, il est partout -  zauważył Poirot, biorąc zgrabną prostokątną kromkę chleba i marszcząc brwi na widok wróbla, który bezczelnie przycupnął na parapecie."
                      Wczesne sprawy Poirota, Agatha Christie, tłum. Anna Rojkowska, Andrzej Milcarz, Wydawnictwo Dolnośląskie 2003 r.

Niestety w ten niedzielny poranek gospodarz okolicznego Leighton Hall zostaje znaleziony w zamkniętym gabinecie z dziurą po kuli w głowie. Samobójstwo czy morderstwo? Zagadka oczywiście zostaje rozwiązana przez najgenialniejszego z detektywów, ale sielankowy weekend szlag trafia. Co ciekawe Tajemnica Market Basing była jednym z niewielu opowiadań, które nie doczekało się własnego odcinka w serialu Poirot.

3. Merlinville-sur-Mer - Morderstwo na polu golfowym (Murder on the Links) 1923 r.

miejsce:  nadmorski szykowny kurort Merlinville-Sur-Mer (opisany jako pół drogi między Boulogne a Calais - i oczywiście fikcyjny!)                                                                         zakwaterowanie: w serialu Hotel du Golf, w książce nazwy hotelu brak                                   atrakcje: skomplikowane morderstwo, golf, rywalizacja z pompatycznym detektywem francuskiej policji Giraudem i zakochany Hastings 

 

Golf i miłostki dla Hastingsa... imdb.com
  Prawdopodobnie gdyby Poirot przewidział jak zakończy się to śledztwo nigdy nie zdecydowałby się na wycieczkę. To właśnie w romantycznej francuskiej miejscowości Hastingsa trafia strzała amora po którym to trafieniu życie przyjaciół już nigdy nie będzie takie samo. Zresztą normandzki wypad ciężko zaliczyć do kategorii wakacji - Poirot ma masę roboty z odkryciem mordercy pana Renauld, użeraniem się z niesympatycznym Giraudem i ocaleniem dwóch zakochanych par. Jednakże wszystko kończy się dobrze, a zwycięski Hercule otrzymuje od pokonanego przez małe szare komórki francuza imponującą figurkę myśliwskiego psa!

oraz rozkosze francuskiej kuchni dla Hercule'a. Zdjęcie ze strony: telegraph.co.uk

Wersja serialowa z 1996 roku była kręcona w dwóch sędziwych, ale dalej modnych normandzkich kurortach - Trouville i Deauville. Bezimienny w książce hotel został przemianowany na Hotel du Golf i zagrany przez jeden z najbardziej charakterystycznych budynków Deauville - Hotel Barriere Le Normandy.


Klimatyczny hotel Barriere Le Normandy, hotelsbarriere.com

 4. Brighton - Kradzież w hotelu Grand Metropolitan (Jewel Robbery at the Grand Metropolitan) z tomy Poirot prowadzi śledztwo

miejsce: Brighton (tym razem najprawdziwszy kurort)
zakwaterowanie: luksusowy Grand Metropolitan na koszt Hastingsa
atrakcje: wyśmienita kuchnia hotelowa, eleganckie towarzystwo i oburzająca kradzież 


I znów szyk art deco. Fikcyjny, ale piękny hotel listal.com/list/british-mystery-poirot

W opowiadaniu Kradzież w hotelu Grand Metropolitan Poirot i Hastings spędzają weekend w najprawdziwszym kurorcie - legendarnym Brighton. Wszystko na koszt Kapitana, któremu powiodła się jakaś tajemnicza finansowa operacja w londyńskim City (!). 


"W sobotni wieczór jedliśmy już obiad w Grand Metropolitan, pośród wesołego tłumu. Wydawało się, że w Brighton jest cała śmietanka towarzyska. Suknie były cudowne, a klejnoty, noszone czasem bardziej dla chęci pokazania się niż dodania toalecie wykwintu, wprost wspaniałe. - Co za widok! - wymamrotał Poirot. - Ależ to prawdziwy dom paskarza; czyż nie mam racji, Hastings?"
                            Poirot prowadzi śledztwo, Agatha Christie, przeł. Brygida Kaliszewska, Wydawnictwo Dolnośląskie 2005 r.

Oczywiście Hercule (jak zawsze) ma rację i wkrótce małe szare komórki zostaną zatrudnione do odzyskania kosztownego naszyjnika z pereł pani Opalsen. Przyjaciele nie skorzystają już z rozkoszy kurortu, ale historia kończy się optymistycznym akcentem - pokaźnym czekiem od wdzięcznego Pana Opalsena i obietnicą Poirota, że jeszcze wrócą do Brighton -  tym razem na jego koszt.


Śledztwo w toku... opionator.wordpress.com/


Choć Brighton pozostaje jedyną nie fikcyjną miejscowością w naszym zestawieniu na próżno szukać w nim dostojnego hotelu Grand Metropolitan - istniejącego wyłącznie w wyobraźni Agathy Christie. Z kolei ekipa filmowa serialu Poirot zdecydowała się na kręcenie Kradzieży w... nie w Brighton, a w Eastbourne - kolejnym znanym kurorcie ze słynną nadmorską promenadą. Grand Metropolitan zagrał zaś The Grand Ocean Hotel w Saltdean - pełen splendoru i idealnej symetrii budynek, nawiązujący kształtem do transatlantyku. 

Hotel obecnie jest przerobiony na luksusowe apartamenty do wynajęcia.pinterest.com


5. St. Loo, Kornwalia - Samotny dom (Peril at End House) 1932 r.

miejsce: fikcyjny kurort St. Loo w Kornwalii wzorowany na rodzinnym Torquay pisarki w hrabstwie Devon                                                                                                                       zakwaterowanie: hotel Majestic (inspirowany istniejącym do dziś hotelem Imperial w Torquay)                                                                                                                                              atrakcje: młode atrakcyjne kobiety, przyjęcia z kokainą  i ochrona panny Nick przed czyhającym na jej życie mordercą   

 

Wakacje... Panna Lemon nie pojawiła się w książce, ale w wersji serialowej ogrywa znaczną rolę.
  

Wakacje na brytyjskiej riwierze to jedna z ostatnich wspólnych wypraw Poirota i Hastingsa. Kapitan specjalnie przyjeżdża z Argentyny by spędzić trochę czasu ze starym przyjacielem. Oczywiście nie dane im spokojnie wypoczywać w ogrodach luksusowego hotelu Majestic - szybko okazuje się, że ktoś próbuję zabić czarującą pannę Nick Buckley, a któreś z jej światowych znajomych może być zamieszane w handel narkotykami. Dla Hastingsa całe to amoralne towarzystwo i ich rozrywki to zbyt wiele - ale pobłażliwy Hercule  poradzi sobie ze wszystkim i nieubłagana prawda o tajemnicy samotnego domu ujrzy światło dzienne. 
 
Małe szare komórki na basenie. Zdjęcie ze strony: porcelinasworld.com
  Hotel Majestic do dziś można podziwiać w mieście pisarki Torquay jako Hotel Imperial, a samo Torquay wręcz pęka w szwach od atrakcji związanych z jedną z jego najsłynniejszych mieszkanek - jest specjalna trasa poświęcona Christie, wystawa w lokalnym muzeum i eleganckie popiersie  Agathy z brązu.

Hotel Imperial pinterest.com
Samotny dom był pierwszą książką zekranizowaną w ramach serialu Poirot w 1990 roku. Pannę Nick zagrała znana z serialu Rzym Polly Walker, a całość kręcono w dewońskim malowniczym miasteczku Saltcombe niedaleko Torquay. W hotel Majestic zamieniono budynek z mieszkaniami do wynajęcia, zaś tytułowy Samotny dom zagrał Moult House.


Hastings, Frederica (Alison Sterling) i Poirot. Zdjęcie ze strony: moviebuffs.livejournal.com